Niedawno miałam okazje wziąć udział
w warsztatach kulinarnych „Świąteczne wypieki z Janem
Niezbędnym” organizowanych w poznańskiej Akademii Kulinarnej
SPOT. to EAT.
Piekliśmy to
co lubimy najbardziej. Pierniczki, keksy i ciasteczka. Dodatkowo
warsztaty przypomniały mi o nadchodzących świętach i nadchodzącym szale
świątecznym. Tak, tak święta już niedługo.
Nie byłabym sobą gdybym się nie
spóźniła. Jednakże nie wymagajcie ode mnie tak wczesnego
wstawania w niedziele. By nie robić zamieszania, stanęłam u boku
czerwonowłosej Anki. Pierwsza myśl? Nie zbłaźnij się, nie rób
siary. Umiesz gotować, chyba. Jak się okazało Ania prowadzi vloga. Duże
ukłony, duże bo trzeba mieć niezłą zajawkę do prowadzenia takiego typu
dziennika. Mega flow. Ona to ma! Zajrzyjcie do niej >>Tutaj<<
Razem z Anią zdecydowałyśmy o
upieczeniu piernikowych ciastek z suszonymi śliwkami i czekoladą.
Nasza inwencja twórcza sprawiła, że nie trzymałyśmy się
przepisu. Nie napiszę również, że pierwsze próby
rozpuszczenia masła i cukru zakończyły się fiaskiem. Wtedy
powstała decyzja o ingerencji w przepis. Zamiast cukru Muscovado –
biały cukier, za śliwki – orzechy.
Biedna Kasia bała się, że nie
popękają. A tu taka niespodzianka. Ładne, okrągłe, piernikowe
cookies.
Na koniec warsztatów Jan Niezbędny przygotował dla nas małe upominki, a zarazem produkty niezbędne w codziennej kuchni - szczególnie w nadchodzące święta. Najbardziej ucieszyłam się z żaroodpornych pojemników. Ponieważ na warsztatach ogromnym powodzeniem cieszyło się ciasto z mikrofalówki, pojemniki okazały się ... niezbędne!
W pracy nie cierpię jeść z plastiku, więc te szklane sprawiły mi podwójną radochę. Ciekawostką jest, że nadają się do... zamrażalnika. Ja jeszcze tego nie sprawdziłam, bo przyznam szczerze, że się troszkę boje. W mikrofali sprawują się zaś bardzo dobrze.
Przyznam szczerze, że bawiłam się naprawdę fajnie. Atmosfera bardzo pozytywna. Ludzie przemili. Przedstawiciel Jana Niezbędnego, Kasia i Marek. Niezwykle pomocni w każdej chwili.
Nie odczułam podziałów na osoby, których blogi są bardziej popularne, a innych mniej. Wydawać mogłoby się, że to głupie. Ale to jest ta rzecz, na którą tak zwracam uwagę, a to tylko dlatego, że miałam okazję uczestniczyć w warsztatach gdzie podział był tak bardzo widoczny. Ja po prostu chciałam dobrze się bawić i pogotować – tak właśnie było.
(Źródło zdjęcia w ramce: Marek Bielski)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz