Poznańskie Targi Smaku

No i stało się!
Cierpliwość Karoliny dobiegła końca.
Wyznam szczerze, myślałam, że wytrzyma nieco dłużej. 
Ale nieee, a efektem tego jest zmuszenie mnie do zrelacjonowania ostatniego wypadu, mianowicie odwiedzenia Targów Smaku na MTP (Międzynarodowe Targi Poznańskie).


Jak to zazwyczaj na takich imprezach bywa, we względnie małym pomieszczeniu aż roiło się od najróżniejszych gam smaków i barw: od własnoręcznie wypiekanego chleba(dzieci miały możliwość zrobienia własnoręcznie bułeczki,którą mogły zabrać do domu),poprzez potrafiący zdziałać cuda miód wszelkiego rodzaju,dżemy i inne przetwory z owoców(o których właściwościach i możliwości zrobienia z nich słodziutkich bajerów nie miałam pojęcia),win i nalewek oraz innych trunków,kończąc na niezliczonej ilości mięsnych okropieństw, które wyglądały prze-apetycznie.




















Dzięki umiejętności mojego chłopaka w targowaniu się, udało mi się zjeść kilka pysznych pierogów ruskich z boczkiem-prosto z wielkiej patelni, za śmieszne 2 zł. Tak mogłabym jeść codziennie szybko zbierając rezerwy tłuszczu na kolejnych 50 zim.
Z Karoliną skosztowałyśmy również takie specjały jak:


  • nalewka z malin -pierwsze wrażenie niezłe(ok. 2 sekund), niestety ostry smak spirytu psuje całą otoczkę marketingową i wrażenie "dobrego trunku" kosztującego bagatela 55 zł za butelczynę

  • miód faceliowy -miód jak miód, może troszeczkę słodszy niż ten gryczany. Niestety Pan reprezentujący owe miodowe stanowisko nie potrudził się aby nam wyjaśnić na czym dokładnie polega różnica. Poszedł na łatwiznę wręczając nam ulotkę uświadamiająca, iż:


"miód jest jasnożółty, przyjemny w smaku, lekko kwaskowy, delikatny i aromatyczny. Po skrystalizowaniu staje się jasnokremowy, prawie biały. Stosowany przy przeziębieniach i nieżycie żołądka"


         Pytając się, jaka jest różnica między faceliowym a normalnym miodem miałam raczej na myśli, z czego jest produkowany przez pszczółki, a nie jaki ma kolor, bo to akurat można było zobaczyć...

Na szczęście Jednak wujek Google jak zwykle okazał się niezawodny:

"Nazwa tego miodu pochodzi od kwiatów, z których pszczoły zbierają pyłek do produkcji miodu. Facelia to rodzaj roślin z rodziny ogórecznikowatych. Kwiaty mają kolor fioletowy, niebieski lub biały."

Niby banał oczywisty, ale jednak: no niestety, nie wiedziałam, że rośnie gdzieś tam w świecie taka roślinka jak FACELIA.

Inne miody z którymi można było się spotkać to miód: akacjowy, gryczany, koniczynowy, lipowy, malinowy, mniszkowy, nostrzykowy, rzepakowy, wrzosowy, wielokwiatowy, bławatkowy,spadziowy ze spadzi iglastej, nawłociowy. 



Osobiście na zakup miodu się nie skusiłam, aczkolwiek pozwoliłam sobie na dwie świece z wosku pszczelego. Podobno niwelują negatywny wpływ urządzeń elektrycznych.

  • konfitura z bzu czarnego -po prostu pychotka
  • konfitura z jarzębiny -na początku intensywny kwaskowaty posmak, następnie rozchodząca się goryczka. Co kto lubi. Karolina twierdzi, że idealny do herbaty.
  • konfitura z pigwy- ujdzie



Po długotrwałej degustacji każda z nas zdecydowała się na zakup jednego z uroczych słoiczków. Jak wspomniałam, Karolina wybrała jarzębinową konfiturę. 
Ja niestety wybrałam syrop klonowy. 
Niezbyt oryginalnie, gdyż w przeciwieństwie do pozostałych smaków można go łatwo zdobyć, np. w Piotrze i Pawle. Piszę niestety, ponieważ jestem nim rozczarowana jak można się łatwo domyśleć.

Pierwszy raz skusiłam się na uwielbiany przez Kanadyjczyków syrop i szczerze mówiąc, wyobrażałam sobie przyjemniejszy smak. 
Może to kwestia przyzwyczajenia, jak ze sushi. 
I proporcji, jak ze wszystkim. 
Syrop jest bardzo intensywny w smaku, odrobinka całkowicie "zabarwia" herbatę czy naleśniki. 
Patrząc na te wszystkie filmy czy seriale, Kanadyjczycy zawsze wylewają na pankejksy całą masę złoto-brunatnego syropu. Najwyraźniej to najwyższy level wtajemniczenia. 
Cóż, jestem pewna, że wiele etapów przede mną przed przystąpieniem do grona jego miłośników.

Reasumując: mozaika smaków, barw i zapachów, wszechobecny ścisk i hałas oraz co wymyślniejsze marketingowe zabiegi pozyskiwania klientów to żadne zaskoczenie przy tego typu imprezach. 
Jak nie jesteś studentką( lub jesteś, lecz masz odłożone lub dane od tatusia na zawołanie parę stówek na przyjemności), jesteś maniaczką gotowania, jedzenia i oryginalnych smaków-to zdecydowanie wydarzenie dla Ciebie. 
Miałyśmy jednak wrażenie, że ceny w istocie były nieco wygórowane, tym bardziej, że była to czysta promocja. 
Oczywiście nie mówię tu o wszystkich przedsiębiorstwach i zakładach, ale takie są nasze ogólne odczucia. 

Ah, no i oczywiście! Jak mogłabym zapomnieć. Obiecana pozytywna opinia dla Pani Krystyny i Jerzego Just właścicieli "SemCo". 
Jak najbardziej zasłużona: szczegółowy opis produktów, ich ceny i właściwości- nie na ulotce(chociaż też takową dostałam) tylko podczas normalnej rozmowy. 



Z przyjemnością zakupiłam u nich Olej Rydzowy i lniany. Więcej informacji o zakładzie znajdziecie tutaj: www.semco.pl 

Zapraszamy do Poznania na kolejne edycje Targów Smaku w przyszłości!






Text&photos by Suzanne

1 komentarz:

  1. Z syropem klonowym to chyba tak jest. Ja na początku nie przepadałam, był dla mnie za słodki i za gorzki zarazem. Ale z biegiem lat 'nauczyłam się' go lubić. Nie do wszystkiego pasuje, to prawda, ale teraz naleśników bez niego sobie nie wyobrażam!

    OdpowiedzUsuń