Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przetwory. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przetwory. Pokaż wszystkie posty

Kompot z mirabelki

Mirabelka. Moja ukochana. Kiedy o niej myślę, przypominam sobie o mojej babci. Gdy byłam dzieckiem, co roku gotowała nam kompot, właśnie z mirabelki.  Jak czarodziejka znikała, a za chwilę przynosiła torbę pełną pomarańczowych lub żółtych kulek.
Przyznam się, że ciężko dziś o te owoce. Zazwyczaj uprawiane są w ogrodach lub rosną na osiedlach, ale niestety przy samej drodze.
Niesamowitą zaś frajdę sprawił mi mój tata. Będąc nad jeziorem, podobnie jak czarodziej znikł, a chwilę później,  moim oczom ukazała się torba mirabelek. Jak się okazało w lasku za domem rośnie drzewko, na nim mirabelki.
Niestety, różnica pomiędzy byciem dzieckiem, a dorosłym polega na tym, że wtedy kompot gotowano dla ciebie, dziś dostajesz mirabelki i słyszysz "gotuj, młoda".

Jakie owoce zbierać ? Mocno żółte lub czerwone kulki w zależności od odmiany. Mirabelka ma to do siebie, że kiedy jest "gotowa" spada z drzewa. Więc warto pozbierać ładne kuleczki z ziemi zanim pozrywamy je z drzewka.
 
Składniki:
-mirabelka 7 szklanek
-2 l wody i szklanka wrzątku
-2 szklanki cukru

1. Mirabelkę umyć, zalać wodą  i wsypać 1,5 szklanki cukru.
2. Gotować, aż mirabelka będzie miękka, miąższ będzie łatwo odchodził od pestki, a sok będzie pełen aromatu mirabelki.
2. 0,5 szklanki cukru zalać szklanką wrzątku. Wymieszać i pod koniec gotowania kompotu dolać cukier z wodą i gotować jeszcze przez 15-20 minut.


! Dla mnie kompot z taką ilością cukru był w sam raz. Moja rodzina twierdziła, że "kwasiełko". Dlatego warto próbować kompot w trakcie jego gotowania, tak by dopasować go do siebie.

Caroline xxx

Made in China...czyli Syndrom chińskiej restauracji.

Zwany także zespołem chińskiej restauracji lub chorobą Kwoka(w 1968 roku została opisana przez dr. Roberta Homana Kwoka)

Przypadłość charakteryzuje się następującymi objawami:


  • bóle w klatce piersiowej,
  • wypieki na twarzy,
  • bóle głowy,
  • uczucie drętwienia lub pieczenia wokół ust,
  • uczucie opuchnięcia twarzy,
  • kołatanie serca, zaburzenia rytmu serca,
  • pocenie,
  • skurcze mięśni,
  • mdłości,
  • uczucie palenia w górnej części ciała,
  • palpitacje.


Wszystko super,fajnie, ale zdecydowałam się napisać ten post właśnie przez cholerne chińskie żarcie. 
Gdyby nie ono, nadal żyłabym w błogiej nieświadomości, że istnieje dziwaczna choroba Kwoka, która jest po prostu reakcją alergiczną na chińszczyznę.

 Kuchnia chińska bazuje na licznych alergenach - orzechach, wodorostach, grzybach, ostrych przyprawach, ziołach etc.
Ale najfajniejszym gówienkiem w tym wszystkim jest Glutaminian sodu(E 621), magiczny związek poprawiający zapach i smak potraw-czysta chemia!Mniam!
(Uwaga:zupki błyskawiczne, sosy, przyprawy,konserwy rybne i pewnie jakieś 50% produktów spożywczych również zawierają jego magię).

 Pierwsze przypadki symptomów alergii po spożyciu chińszczyzny pojawiły się w 1968 roku. Jednak nie wszystkie badania potwierdziły, że to GS jest winny. Ale wiadomo, taka rewelacja na pewno zaszkodziła by wielu koncernom, więc na 100% pewni być nie możemy.

Bóle głowy czy wypieki, nie wymagają natychmiastowego udania się do lekarza. Jednak jeśli pojawią się zaburzenia pracy serca, kołatania, bóle w klatce piersiowej, spłycenie oddechu, palenie w gardle i opuchlizna – koniecznie wezwij pomoc. Takie objawy zagrażają twojemu życiu.


Pyszna sałatka, makaron dwujajeczny z chińskim sosem i podstępne pieczary.
Myślę, że dopadła mnie bardzo delikatna forma, w każdym bądź razie obyło się bez lekarzy. 
Aczkolwiek drętwienie wszystkich mięśni, ból przy każdym ruchu i uczucie jakby przebiegło przez Ciebie stado szalonych świń(tak,wiem co to nadepnięcie 200 kg świni!)nie było zbyt komfortowym przeżyciem. 
Dodatkowo następny dzień wirował, całkiem intensywnie. 
Nie jestem pewna, czy to do końca była choroba Kwoka, ale pierwsze podejrzenie padło na chiński sos,który jadłam na obiad(po ok. 20 min zaczęła się cała "zabawa"). 
Możliwe, że były to pieczarki(!) trzymane w plastikowej siatce przez 3 dni w lodówce...tak wiem,tragiczny ze mnie przykład, jeżeli chodzi o "kuchenne" sprawy(serio, te pieczary smakowały dziwnie).

Aby ustrzec się przed dodatkowymi rozrywkami, które może wywołać chińska kuchnia i magiczny GS, zachęcam do czytania składu kupowanych przez Was produktów. 
I oczywiście jak najwięcej zdrowego, jak najmniej przetworzonego jedzenia!
A najlepiej made in Poland.

Żródła:




Text&Photos by Suzanne


Przetwory dyniowe czyli dżem z dyni oraz dynia w occie.

Przetwory przetwory.
Mam czasem wrażenie, że każdej jesieni jestem jak miś. Który przed zimą zbiera zapasy. Szkoda tylko, że nie mogłabym przespać całej zimy, a obudzić się kiedy będzie już cieplutko.
Choć jest mnóstwo zapraw które robimy, mam swoje ulubione. Nasza spiżarnia jest jak mini hurtownia. Od owoców i warzyw w occie, soki, dżemy, powidła, kompoty, a nawet własny miód!

A ja przedstawię wam jedne z moich faworytów.
Kompot brzoskwiniowy, dżem z dyni oraz dynie w occie.
Powiecie, że jaka to sztuka zrobić ten kompot. Żadna, bo potrzeba tyko trzech składników.
Brzoskwinia – cukier – woda . Brzoskwinia do słoika, 3 łyżki cukru i zalać wrzątkiem. Zagotować. Banał. Lubie ten kompot dlatego, że brzoskwinie są moje. Z mojego ogródka. Z drzewa posadzonego przez mojego dziadka. Są wyjątkowo mięsiste i półsłodkie. Dodanie listków mięty sprawia, że smak kompotu staje się jeszcze bardziej orzeźwiający i bardziej konkretny.
Na targach i sklepowych półkach brzoskwiń pewnie już nie ma, ale jest dynia.
Tak jak już pisałam, za dynią nie przepadam. Ale konfitura wyszła pyszna! Po czasie dodawania, odejmowania, gotowania i złości doszłam do wniosku, że faktycznie dynia lubi cytrusy! Szczególnie pomarańczko! Dynia przeszła smakiem i zapachem cytrusów dzięki czemu nie jest mdła.

Składniki:
-ok 1 kg dyni
-310 g cukru
-2 soczyste pomarańcza
-1 cytrynka

  1. Kroję dynie w nie dużą kostkę i zasypuje na chwilę cukrem. Kiedy dynia wypuści sok wrzucam do garnka i gotuję tak by cały sok wyparował.
  2. Obieram pomarańcza i cytrynę i również kroję w kostkę i dorzucam do dyni. Można też użyć specjalnej drewnianej wyciskarki do cytryn. Bo gdy mocniej przyciśniemy wydobędziemy również miąższ.
  3. Gotujemy do uzyskania papki. Nie szkodzi jeśli masa nie ma równomiernej konsystencji, miło czasem poczuć kawałek dyni.
  4. Następnie zagotowuje w słoiczkach 










     
Mam też coś dla tych którzy zamiast słodkiej wersji preferują wersję na słono. Dynia w occie.

-Dynia
-1,5 szklanki octu 10%
-1,5 litra wody
-10 łyżek cukru (użyłam mniej cukru, ze względu na bardzo słodką dynie)
-płaska łyżeczka soli
-ziele angielskie (ilość zależna jest od ilości słoików - po jednym ziarenku w słoiku)
-goździki (ilość zależna jest od ilości słoików – po dwa ziarenka w słoiku)

  1. Dynie kroje na dość równą kostkę lub specjalną łyżeczką wydrążam kuleczki.
  2. Do garnka wlać wodę, ocet, cukier, sól, goździki i ziele. Podgrzewać, do momentu rozpuszczenia cukru i soli, ale pilnować by nie zagotować mieszanki.
  3. Zalać zalewą dynie w słoiczkach. W każdym słoiczku powinno znajdować się jedno ziarenko ziela i dwa goździki. Zagotowujemy w słoiczkach przez 20 min od momentu zagotowania się wody.



    smacznego:)
    Caroline