Made in China...czyli Syndrom chińskiej restauracji.

Zwany także zespołem chińskiej restauracji lub chorobą Kwoka(w 1968 roku została opisana przez dr. Roberta Homana Kwoka)

Przypadłość charakteryzuje się następującymi objawami:


  • bóle w klatce piersiowej,
  • wypieki na twarzy,
  • bóle głowy,
  • uczucie drętwienia lub pieczenia wokół ust,
  • uczucie opuchnięcia twarzy,
  • kołatanie serca, zaburzenia rytmu serca,
  • pocenie,
  • skurcze mięśni,
  • mdłości,
  • uczucie palenia w górnej części ciała,
  • palpitacje.


Wszystko super,fajnie, ale zdecydowałam się napisać ten post właśnie przez cholerne chińskie żarcie. 
Gdyby nie ono, nadal żyłabym w błogiej nieświadomości, że istnieje dziwaczna choroba Kwoka, która jest po prostu reakcją alergiczną na chińszczyznę.

 Kuchnia chińska bazuje na licznych alergenach - orzechach, wodorostach, grzybach, ostrych przyprawach, ziołach etc.
Ale najfajniejszym gówienkiem w tym wszystkim jest Glutaminian sodu(E 621), magiczny związek poprawiający zapach i smak potraw-czysta chemia!Mniam!
(Uwaga:zupki błyskawiczne, sosy, przyprawy,konserwy rybne i pewnie jakieś 50% produktów spożywczych również zawierają jego magię).

 Pierwsze przypadki symptomów alergii po spożyciu chińszczyzny pojawiły się w 1968 roku. Jednak nie wszystkie badania potwierdziły, że to GS jest winny. Ale wiadomo, taka rewelacja na pewno zaszkodziła by wielu koncernom, więc na 100% pewni być nie możemy.

Bóle głowy czy wypieki, nie wymagają natychmiastowego udania się do lekarza. Jednak jeśli pojawią się zaburzenia pracy serca, kołatania, bóle w klatce piersiowej, spłycenie oddechu, palenie w gardle i opuchlizna – koniecznie wezwij pomoc. Takie objawy zagrażają twojemu życiu.


Pyszna sałatka, makaron dwujajeczny z chińskim sosem i podstępne pieczary.
Myślę, że dopadła mnie bardzo delikatna forma, w każdym bądź razie obyło się bez lekarzy. 
Aczkolwiek drętwienie wszystkich mięśni, ból przy każdym ruchu i uczucie jakby przebiegło przez Ciebie stado szalonych świń(tak,wiem co to nadepnięcie 200 kg świni!)nie było zbyt komfortowym przeżyciem. 
Dodatkowo następny dzień wirował, całkiem intensywnie. 
Nie jestem pewna, czy to do końca była choroba Kwoka, ale pierwsze podejrzenie padło na chiński sos,który jadłam na obiad(po ok. 20 min zaczęła się cała "zabawa"). 
Możliwe, że były to pieczarki(!) trzymane w plastikowej siatce przez 3 dni w lodówce...tak wiem,tragiczny ze mnie przykład, jeżeli chodzi o "kuchenne" sprawy(serio, te pieczary smakowały dziwnie).

Aby ustrzec się przed dodatkowymi rozrywkami, które może wywołać chińska kuchnia i magiczny GS, zachęcam do czytania składu kupowanych przez Was produktów. 
I oczywiście jak najwięcej zdrowego, jak najmniej przetworzonego jedzenia!
A najlepiej made in Poland.

Żródła:




Text&Photos by Suzanne


2 komentarze:

  1. Glutaminian sodu stosowany w oryginalnej kuchni chińskiej nie jest pochodzenia chemicznego. Oryginalnie pozyskiwany jest z wodorostów.
    Dziwne, że nie wie tego blogerka kulinarna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwne, że komentując nie potrafisz się nawet podpisać.
      A zapomniałam, że bloger kulinarny musi być nieomylny, bo to znawca nawet na medycynie musi się znać.

      Usuń