Ciasteczka owsiane z czekoladą i herbata z jarzębiną.


Gdyby mnie ktoś zapytał kim mogłabym być w drugim wcieleniu prawdopodobnie odpowiedziałabym, że w 50% Brytyjką. Dlaczego tylko połowę? Bo jak wiadomo kraj ten w większości delektując się herbatą dolewa do niej... mleko! Ja natomiast tego nienawidzę!
Mój post jest jesienną mieszanką. Jako, że za oknami piękna złota jesień, to zamiast mleka to herbaty będzie jarzębina!
Piłam herbatę z różnymi cudami. To cytryna, to pigwa. Pierwszy raz jarzębinę miałam okazje spróbować na targach smaków regionów. Sama w sobie cierpka i gorzka. W herbacie lepsza niż z plasterkiem cytryny. Na jesienną pogodę idealne rozwiązanie.

Popołudniowa herbata nie byłaby sobą gdyby nie było do niej ciasteczek. Upiekłam szybkie ciasteczka owsiane z kawałkami czekolady.

Przepis na ok 30 ciastek. Wszystko w zależności jakiej będą wielkości:)

Składniki:
-200g masła
-250 g cukru
-1 łyżka cukru waniliowego
-szczypta soli

-1 jajko
-260 g płatków owsianych
-1 łyżeczka proszku o pieczenia
-160 g mąki
-ok 60 g czekolady. posiekanej na małe kosteczki.



1. Płatki owsiane zanim dodam do ciasta, prażę na suchej patelni. Kiedy płatki nabiorą lekko brązowego koloru odkładam na talerz by płatki ostygły. Trzeba pilnować by ich nie spalić. 
2. Masło ucieram z cukrem i cukrem waniliowym, solą i jajkiem. Możecie użyć miksera. Ja bawiłam się w ręczne ucieranie ;)
3. Zimne płatki mieszam z proszkiem do pieczenia i mąką. Dodaje do masy maślanej i mieszam wszystko dokładnie. Na samym końcu wrzucam czekoladę i delikatnie łącze z ciastem.
4. Formuję kulki, kładę na formie do pieczenia wyłożonej papierem i lekko spłaszczam.
5. Piec w 180 stopniach (termoobieg) przez 15-20 minut. Ciastka wkładać do zimnego piekarnika.      Uwaga! Pamiętajcie, że każdy piekarnik jest inny. Dlatego tez czas pieczenia może się różnić! Dlatego pilnujcie ciastek. Sprawdźcie drewnianym patyczkiem czy zostaje na nim surowe ciasto. Czas pieczenia zależy również od grubości kulek. Dziękuje za komentarz zwracający na to uwagę.

Ciastka troszkę urosną więc dobrze byłoby zachować odstęp pomiędzy nimi.
Jeśli ciasto będzie się kleić do rąk w trakcie robienia kulek, można zwilżyć ręce zimną wodą, lub obsypać je mąką.


Przepis na konfiturę do herbaty. Dlaczego podkreślam, że do herbaty? Dlatego, że jarzębina ma być w zastępstwie cytryny. Ma mało cukru. Jest zdecydowanie kwaśniejsza niż dżem.
Pamiętajcie, że surowa jarzębina jest trująca. Dlatego nadaje się do spożycia po zblanszowaniu lub obróbce termicznej. Jarzębinę należy wcześniej zamrozić. Na 24h lub dłużej by straciła swoją goryczkę, choć i tak to nie gwarantuje, że straci ona w 100% swoją goryczkę.Dlatego też mówi się o zbiorach jarzębiny pod koniec października po pierwszych przymrozkach.
-1 kg jarzębiny
-250g cukru
-woda tyle, żeby sięgała do połowy jarzębiny. Mi wyszło ok. 0,5 l

1. Wodę zagotować, dodać cukier i poczekać do jego rozpuszczenia.
2. Wrzucić oczyszczoną jarzębinę (bez szypułek, listków) i wrzucić do gotującej się wody.
3. Gotować do miękkości, i kiedy to wszystkie owoce popękają.
4. Na końcu miksuje wszystko mikserem i przekładam do słoiczków. Gotuję słoiczki przez 20 min od zagotowania wody. 

Może zdarzyć się tak, że w trakcie gotowania na górze pojawi się piana lub jakieś szumowiny. Należy je zebrać. 
Jeśli po dłuższym czasie woda nie będzie chciała odparować, należy jarzębinę (bez wody) przełożyć na patelnie i smażyć.
Jeśli mimo iż ma być to kwaśna konfitura w smaku wydaje wam się, że jest zbyt kwaśne, dodajcie cukru do smażenia.

Caroline xxx
Pics by Suzanne

8 komentarzy:

  1. Zgadzam się co do herbaty i ciasteczek, może w moim wypadku to zawsze do kawy musi coś być :) Ciasteczka w szafce zawsze mile widziane :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli te ciasteczka Cię skusiły to zapraszam do nas przed halloween ;) na "straszne ciasteczka" :)

      Usuń
  2. Oj, herbaty z mlekiem to ja też nie potrafię wypić. Brrr...
    Ciasteczka za to wyglądają super :)

    Powiedz mi, jak to z tą jarzębiną jest - można jeść taką z drzewa? I co z nią trzeba zrobić, żeby się nie otruć? Bo do tej pory z jarzębiny to tylko korale robiłam... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gin ja kiedy usłyszałam od mojej starej ciotki, że z jarzębiny robi przetwory nigdy nie miałam odwagi spróbować.
      Jarzębine spróbowałam na targach. I teraz żałuje, że nie skusiłam się wcześniej. No bo przez całe życie ostrzegano, że jarzębina trująca. Tak jest, ale surowa. Kwas który w sobie posiada jest trujący.
      Dlatego też zanim się ją zje trzeba jednak ją ugotować. Lepiej zamrozić na dobe lub dłużej tak by straciła goryczke. Choć nie zawsze się to udaje.
      Dokładnie tą z drzewa. Wg wikipedi jarząb pospolity odmiany var. edulis Dieck (sprawdz w wyszukiwarce) czyli akurat ta która rośnie nieopodal mojego domu;) Ale wydaje mi się, żeby zrywać ją nie przy samej ulicy.
      Dobrze jak zerwie się też jarzębinę po pierwszych przymrozkach, pod koniec października bo wtedy nie musimy jej już mrozić w domu.
      Jutro dopiszę przepis na konfiturę.
      Ale można robić wiele pyszności. Chociażby nalewkę;)

      Usuń
  3. ja bym mogła być Brytyjką dla brytyjskiego akcentu. bo kuchnia angielska kojarzy mi się właśnie z mlekiem w herbacie i fasolką z bekonem i jajkiem sadzonym, a to mi już odpowiada trochę mniej...

    a ciastka super, przypomniał mi o tym, jak dawno nie robiłam ciasteczek owsianych. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Skorzystałam z owsianego przepisu, ale pierwsza partia niestety wyszła spalona. Albo mój piekarnik coś fiksuje, albo czas jednak powinien być krótszy. Dobre wyszły, gdy piekłam je około 5-7 minut jedynie. Sama się zdziwiłam, nie wiem z czego wynikła aż tak dużo różnica. W każdym razie, te które wyszły - wyszły przepyszne! Dzięki za pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjjj przykro mi ze pierwsza partia nie wyszla:(
      Ale tak jak mowisz wszystko zalezy od piekarnika. Ja akurat pieklam 20min. Ale te same ciastka w innym piecu tylko 15.
      A jakie grube wyrobilas ciastka?
      Ale dzieki tobie potwierdza sie ze ciasta sa szybkie ;)
      Mam nadzieje ze to nie zniecheci cię do dalszych eksperymantów z przepisami z naszej strony.

      Usuń
    2. To chyba było trochę moje zaniedbanie, bo wypróbowując jakiś przepis podobno powinno się czatować nad piekarnikiem i kontrolować, a ja przyszłam po 15 minutach i zobaczyłam małe murzynki... Jeżeli chodzi o grubość, to robiłam tak jak zalecałaś, kulki (ok. 3cm średnicy) i trochę spłaszczałam, potem same się bardziej spłaszczały w piekarniku i wychodziły takie na niecały centymetr grubości.
      Ale to racja, że w wersji z moim piekarnikiem, to ciasteczka prawie błyskawiczne! :)

      Usuń