Winobranie 2013

        Chodź winobranie dobiegło już końca ja nadal myślami jestem w Zielonej Górze. Festiwale jednak mają coś w sobie, że nie chce się wracać do domu.
        Wszystkie wyjazdy nie były by sobą gdyby nie zawitał do nich... Pan deszcz. Utrudnił nam nieco winobraniowe plany, ale dzięki swojej zaradności w mojej walizce znalazły się... kalosze. Do Zielonej Góry jechałam z nastawieniem na poszukiwanie winnego faworyta. Posiadam swojego ulubieńca co do białego i różowego wina, ale nadal szukam tego jedynego - czerwonego. 


Tak jak już pisałam w innym poście każdy znajdzie coś dla siebie. Na festiwalu można było nie tylko zasmakować potraw tradycyjnych, ale także kuchni z innych części świata. Swoje stoisko miała Hiszpania gdzie można było zaopatrzyć się w hiszpańskiej wędlinie i tradycyjnej długo dojrzewającej szynce iberyjskiej (jamón iberico ). Jest to surowa i podsuszana szynka robiona z całych udźców wieprzowych. Ma swój specyficzny smak. Są ludzie którzy za nią nie przepadają, ja uwielbiam. Dodatkowo razem z melonem dają niesamowite połączenie. Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję spróbować szynki iberyjskiej prosto krojonej z całego udźca, skuście się. Nie wiem na jakiej zasadzie to się dzieje, ale smak pokrojonej szynki w paczce, a prosto z udźca jest zupełnie inny.
Jak zawsze można było obkupić się w wileńskie przysmaki. Od kiełbas po pieczywo. Mój faworyt? Oczywiście chleb litewski. Ciemny, ciężki, twarda skorka, a środek miękki pieczony z mieszanki mąk żytniej razowej i pszennej. Dla smakoszy pieczywa ciemnego polecam.


        Nowością z tego co się nie mylę było stoisko z kuchnia indyjska należące do restauracji Namaste India która w zeszłym roku przeszła kuchenne rewolucje w tvn. Jeśli jesteście fanami tego typu programów i fanami kuchni indyjskiej, a będziecie kiedyś w Zielonej Górze możecie tam zawitać.
        Można było jeszcze skosztować dań na ciepło w tym pieczonych ziemniaków, szaszłyków oraz innych mięs. Smażone kręciołki z ziemniaków, małe pączusie, gofry, lody, naleśniki na słono i słodko, owoce w czekoladzie które cieszyły oko swoim niesamowitym wyglądem. Pajda chleba ze smalcem, ogórkiem i cebulą oraz nasze faworyty czyli scypki. Powiecie ze zjadłam literkę o? Otóż nie. Grillowany scypek z dżemem żurawinowym jest obłędny, ale niestety daleko mu do prawdziwego oscypka. Fani czekolad mogli skusić się na likiery czekoladowe, wino czekoladowe czy największy fenomen  zielonogórskiej kawiarni - ciasta w słoiku. 
 
        Co polecam z listy wymienionych dań? Chyba tylko pajdę chleba i małe choć niestety kaloryczne pączusie. Gofry niestety były gumowe, a pierogi nie ciekawe.
Naleśników nawet nie próbowałam po raz kolejny i nadal nie polecam! Owoce w czekoladzie? Fantastyczna alternatywa dla dziecka które nie je owoców! Bo kto by się nie skusił na jabłka, banany czy gruszki w czekoladzie i to z kolorową posypką?

Zapytacie o to co mi smakowało? Jeśli mam być szczera to niesamowite ciasto bananowe z aronią polane czekoladą mojej cioci;) Na mieście jednak smakowała mi najbardziej ... Atmosfera. To nią się najadłam;)


 Cena? Typowe ceny festiwalów. Oni muszą zarobić, a my mamy się skusić. Ale mam czasem wrażenie, że ceny nie są adekwatne do zarobków przeciętnego polaka. 6 zł za pajdę chleba? Przesada!Mały kubeczek wina ... cena od 6 zł ufff to jednak boli naszą kieszeń.

        A co z winem? W końcu to winobranie. W trakcie dni wina można było zasmakować w winie na zimno, na ciepło, a nawet czekoladowego wina. Czerwone, różowe i białe. Setki winiarzy i tysiące win. Niestety ja nadal szukam swojego ulubionego czerwonego. Kto szuka ten znajdzie.







Wieczorem bawiliśmy w rytmach śpiewanych przez Enej oraz Dwa Plus Jeden. A jeżeli są tacy którzy nie gustują w smakach wileńskich czy hiszpańskich i smakowitym winie, mogli zawitać w szereg atrakcji jakie na czas dni Zielonej Góry przygotowało miasto. Fani antyków, staroci, winyli, czy obrazów też znaleźli by coś dla siebie.  
W sobotnie popołudnie udaliśmy się na korowód. Kiedy to prezydent oddał władze nad miastem Bachusowi rozpoczęło się winobranie. W trakcie korowodu zaprezentowali się winiarze z różnych winiarni oraz uczniowie ze szkół w Zielonej Górze, szczudlarze, teatry uliczne, miejskie stowarzyszenia i organizacje, ale również sportowcy, wojsko, Polski Związek Łowiecki i inni.

Sami zobaczcie jak było:)

Nawet jeśli pogoda nie dopisała w pierwszy dzień, a ceny odstraszają to warto po prostu spędzić czas z przyjaciółmi lub rodziną.



 Caroline xxx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz